We wtorek późnym wieczorem przedstawiciele Ryanair przekazali wiadomość, że podlondyńskie Stansted jest ponownie sparaliżowane.
Z 14 punktów kontroli, działało jedynie 8. Powodem są braki kadrowe w BAA.
Minęły już cztery tygodnie, odkąd Ryanair zaapelował do rządu o zapewnienie wsparcia BAA w obsłudze punktów kontroli, czy to przez postawienie w “bramkach” policjantów, czy też żołnierzy.
Przez ten czas nic nie zostało zrobione. Rząd odrzucił wniosek o rozpoznanie niezdolności BAA do zapewnienia pełnej obsługi na lotnisku w Stansted.
Oto treść pytań zadanych przez Ryanair, na które rząd brytyjski przez ostatni miesiąc nie udzielił odpowiedzi:
1.Jeśli rząd chce podwoić liczbę punktów kontroli bezpieczeństwa, dlaczego nie zapewni do tego celu personelu?
2.Dlaczego rząd pozwala wnosić na pokład duże walizki, nazywając je bezpiecznymi, podczas gdy normalny bagaż podręczne i małe torby są uznane za niebezpieczne? Ten przepis jest nonsensem.
3.Jeżeli kosmetyki, płyny i bagaż podręczny są rzeczywiście zagrożeniem dla pasażerów, to dlaczego rząd zezwala na ich przewóz w londyńskim metrze i w Eurotunelu?
Nadszedł czas, w którym BAA musi spojrzeć prawdzie w oczy – uważają przedstawiciele Ryanair. Lotnisko nie jest w stanie sprostać wymaganiom. Konieczny jest również szybki powrót do normalnych standardów bezpieczeństwa IATA.
Źródło: Ryanair.com, 13.09.2006
