Niektórzy kierowcy i politycy chcą przegonić samochody ciężarowe z polskich dróg. Rzeczpospolita podaje przykład prezydenta Warszawy, który wystąpił ostatnio z taką inicjatywą.
Na 12,3 mln jeżdzących po polskich szosach samochodów osobowych, przypada już 2,3 mln ciężarówek. Według badań GDDKiA ilość tirów w ostatnich pięciu latach wzrosła o 44 proc.
Mimo, że to ciężarówki wini się za tłok na drogach, statystyki pokazują, że 70 proc. ruchu przypada na samochody osobowe. Wśród przyczyn problemów komunikacyjnych, na pierwszym miejscu wymienia się wąskie drogi. Przyjęto, że jeśli na danym odcinku odnotowuje się ruch ponad 10 tys. samochodów na dobę, to należy wybudować kolejny pas. Badania wykazują, że na jednej czwartej dróg jednojezdniowych w Polsce ruch ten jest większy niż 10 tys. samochodów na dobę.
Kazimierz Marcinkiewicz chciał wprowadzić zakaz wjazdu do stolicy samochodów ciężarowych o dopuszczalnej masie całkowitej przekraczającej 16 t. obowiązujący od godziny 6 do 22.
Specjaliści twierdzą, że takie restrykcje do niczego nie prowadzą, gdyż jeden tir przewożący 25 ton towarów, może zastąpić od czterech do dwudziestu pięciu małych ciężarówek. Dlatego też, przerzucenie się na małe samochody przyczyni się większego zakorkowania miasta.
Źródło: Rzeczpospolita, LTS, 28.09.2006