Zamiast spłaty długów państwowa Energa otrzyma dłużnika-Stocznię Gdańską.
Stocznia Gdynia chce sprzedać należącą do niej Stocznie Gdańską, państwowej spółce Energia. Dokładniej zamienić wierzytelności wobec Stoczni Gdynia na akcje Stoczni Gdańskiej na rzecz Energi.
– Do końca kwietnia ubijemy interes – zapowiada Andrzej Jaworski, człowiek do zadań specjalnych Lecha Kaczyńskiego.
Stocznia Gdańska od 1998 r. w całości należy do kontrolowanej przez skarb państwa Stoczni Gdynia. Stoczniowcy z kolebki "S" od lat twierdzą, że jako spółka-córka ich stocznia jest oszukiwana przez borykającą się z kłopotami finansowymi gdyńską centralę. – Oddzielcie nas od Gdyni – domagali się związkowcy podczas ostatniej kampanii wyborczej. Bracia Kaczyńscy obiecali, że to zrobią.
Niedługo po objęciu stanowiska Lech Kaczyński prezesem stoczni uczynił swego doradcę ds. przemysłu okrętowego Andrzeja Jaworskiego, sekretarza PiS na Pomorzu. Jaworski z biznesem stoczniowym nigdy nie miał do czynienia. Z wykształcenia jest etnologiem. Jego atut to zaufanie głowy państwa..
– Jestem jedną z niewielu osób w państwie, która ma bezpośredni numer telefonu komórkowego pana prezydenta – chwali się. – Oczywiście tego nie nadużywam, ale gdyby stocznia tego potrzebowała, nie wahałbym się.
Jaworski, jak tylko został prezesem, wpadł na pomysł, że stocznię kupi największy krajowy armator – szczeciński PŻM. Nic z tego nie wyszło. Kolejnym kupcem miała być zbrojeniowa firma Bumar-Łabędy. Również nieudana próba. Następną jest sprzedaż Stoczni, właśnie– Energi.
Jaworski uważa, że Energa to rozwiązanie "wzorcowe". – Stocznia Gdynia jest winna Enerdze kilkanaście milionów złotych za prąd. Jeśli Gdynia zbankrutuje, Energa swoich pieniędzy nigdy nie odzyska, bo na liście wierzycieli jest na dalekiej pozycji. Dlatego wierzytelność Energi wymieniona będzie na akcje Stoczni Gdańskiej. To złoty interes – dodaje Jaworski.
Zarząd Energi jest tego samego zdania: – Najpóźniej 27 kwietnia złożymy wstępną deklarację dotyczącą zamiany naszych wierzytelności wobec Stoczni Gdynia na akcje Stoczni Gdańskiej – mówi Waldemar Bartelik, prezes Energi. – Wejdziemy na rok, dwa i zaczniemy szukać chętnego na akcje, żeby je odsprzedać z zyskiem.
Rada nadzorcza Energi nie podziela jednak entuzjazmu Bartelika: – Poprosiliśmy o analizy ekonomiczne, które byłyby argumentami za wejściem w Stocznię Gdańską – mówi Henryk Wojciechowski, szef rady, członek SLD. – Nadal ich nie otrzymaliśmy.
Mikołaj Chrzan, Sławomir Sowula
Więcej: Gazeta Wyborcza, 14.04.2006