Dostępne karty paliwowe nie tylko pozwalają tankować z rabatem, ale również – uprościć formalności.
Paliwo stanowi ponad 30 procent kosztów działalności przeciętnej firmy przewozowej. Więksi przewoźnicy, posiadający, co najmniej dziesięć wozów, aby zmniejszać koszty, prowadzą własne stacje paliw. Jednak utrzymywanie stacji jest kosztowne. Wadą tego rozwiązania jest również konieczność częstego zjeżdżania samochodów do bazy na tankowanie. W przypadku długich tras nie jest to rozwiązanie.
Istnieje też możliwość podpisania umowy z rozrzuconymi po Europie stacjami, na których kierowcy mogą tankować nieco taniej. Ale to rozwiązanie też ma swoje wady, nie zawsze przecież trasy przejazdu prowadzą obok wyznaczonych stacji. Karty paliwowe wydają się być więc rozwiązaniem optymalnym.
Karty takie wydają koncerny naftowe – PKN Orlen, Grupa Lotos, BP, Shell – lub instytucje finansowe, które na mocy porozumień z firmami naftowymi oferują klientom zniżki i ułatwienia. Najpopularniejsze to DKV i UTA. Karty pozwalają znacznie skrócić czas tankowania, przez ograniczenie formalności do minimum oraz gwarantują kilkuprocentowy rabat. Mimo tego, tylko 12 procent polskich firm transportowych z nich korzysta – wynika z badań wykonanych na zlecenie DKV. Głównie zaopatrują się w nie przewoźnicy międzynarodowi. Wśród nich najpopularniejsze są karty DKV, AS24, EuroShell i UTA.
O kartę paliwową może ubiegać się każda firma, nie tylko przewozowa. Musi jedynie zobowiązać się do minimalnych zakupów paliwa. Zazwyczaj jest to 1000 litrów miesięcznie (tak jest np. w BP, Neste i Shellu). Karty mogą być wystawiane na nazwisko lub samochód. Za wystawienie karty na auto osobowe czasem trzeba płacić (np. 40 zł za pierwszą kartę UTA i 20 zł za kolejne), podobnie za obsługę tego rodzaju kart (40 zł za karty AS24 i Eurotrafic).
W odniesieniu do samochodów o dopuszczalnej masie całkowitej powyżej 7,5 t, tankujących znacznie więcej paliwa niż osobowe, karty są najczęściej bezpłatne; nie ma także opłat za ich prowadzenie. Wystawca karty gwarantuje stacji paliw zapłatę za zatankowane przez klienta paliwo, kredytując w ten sposób przewoźnika. – W zależności od wielkości zakupów i pozycji finansowej przewoźnika jako zabezpieczenia stosujemy m.in. weksle in blanco, gwarancje bankowe, ubezpieczeniowe gwarancje spłaty należności lub cesję lokaty terminowej – tłumaczy Marcin Zachowicz z Grupy Lotos. Wystawca karty rozlicza się z klientem, co dwa tygodnie, przesyłając zbiorczą fakturę.
Większość firm wydających karty udostępnia informacje on-line o zadłużeniu. Karty paliwowe pozwalają kupować paliwo, smary, a także dokonywać napraw lub wymieniać opony w warsztatach, które mają umowy z ich wystawcami jak i płacić za przejazdy tunelami i mostami. Posiadacze kart UTA mają dostęp do 33 tys. stacji w Europie, Azji i północnej Afryce, a DKV aż 70 tys. punktów. Shell oferuje tylko 20 tys. punktów, natomiast BP 17,5 tys. Z kolei Lotos, który ma stacje jedynie w Polsce, oferuje swym klientom specjalne karty Lotos-Esso, ważne na kilkunastu tysiącach stacji koncernu Esso niemal w całej Europie.
rp
Więcej: Rzeczpospolita, LTS, 23.03.06