Od poniedziałku sprawami Boeinga w Europie Środkowej i Wschodniej kieruje Henryka Bochniarz. O to jak odnajduje się w nowym środowisku pytali dziennikarze Rzeczpospolitej.
– W Ameryce będę współpracowała ze spółkami wchodzącymi w skład Boeinga przy strategii biznesowej na "moich rynkach". W Europie do obowiązków będzie należała ocena naszego regionu, kontakty z potencjalnymi dostawcami, szukanie możliwości uruchomienia produkcji. Muszę dostosować się do struktury stworzonej w Stanach, ale nie w sposób pasywny, tylko z zaznaczeniem naszego udziału we wspólnej strategii – mówi prezes Lewiatana.
Henryka Bochniarz przyznała, że po powrocie ze stypendium w USA na początku lat 90. nie myślała o pracy w korporacji.
– Miałam kilka propozycji pracy w zagranicznych koncernach, które wchodziły do Polski. Byłam przekonana, że nie nadaję się do wielkiej organizacji, nie jestem w stanie wejść w ogromną strukturę z jej procedurami, mechanizmami i gorsetem, niepozwalającym na samodzielną działalność. Stworzyłam więc własną firmę i uważam, że była to słuszna decyzja.
Oferta Boeinga okazała się jednak odpowiednim wyzwaniem we właściwym czasie. Rozmówczyni Rzeczpospolitej stwierdza, że będzie promować nasz region. Jak?
– Tańsza produkcja. Efektywność jest najważniejsza – wylicza. Jeżeli potrafimy coś zrobić nie gorzej, a przy okazji i taniej, dla korporacji, która stale szuka możliwości obniżania kosztów, to poważny argument. Oczywiście ważna jest też organizacja produkcji, otwartość ludzi na zmiany, ale tutaj nie obawiam się konkurencji. Inwestorzy zagraniczni w Polsce pytani, co w naszym kraju jest najlepsze, odpowiadają: ludzie. Profesjonalistów z głową tak pełną pomysłów, jak w Polsce, trudno znaleźć gdzie indziej.
Więcej: Rzeczpospolita, 06.07.2006